Autor Wiadomość
matib
PostWysłany: Pon 20:24, 28 Sie 2006    Temat postu: Nie zmarnować młodości

„Jesteś zdrowy, pełen życia- zajęty młodością, szalejesz dzień po dniu: tenis po lekcjach, języki wieczorem, w piątek dyskoteka, w sobotę się wysypiasz…
Nie masz czasu dla mamy;
Wieczory za krótkie dla ojca.
Babcia-nawet nie wiesz, że żyje.
Ważne, że ty żyjesz…
…na szyi zamiast medalika nosisz amulet, w ręku telefon komórkowy, na biurku komputer z Internetem. A wieczorem dziesiątki telewizyjnych programów. Właściwie cały świat masz pod ręką…”


Młodość jest czasem, w którym kształtujemy swoją osobowość, własne „ja”. Jednak co zrobić, jak żyć, żeby te nasze, świadome siebie samego „ja”, wolne, moralnie odpowiedzialne indywiduum, nie zmarnować, odpowiednio je wykorzystać i nie przesłonić nim tego co najważniejsze? Gotowej odpowiedzi na to pytanie nie ma, chociaż świat cały czas się rozwija, powstają nowe wynalazki, odkrycia, teorie…Nie stworzono przepisu na młodość, nie można też cofnąć czasu. Jednak nigdy nie jest tak, że zostajemy sami, bez wyjścia, „Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno”. Każdy z nas ma inne pojęcie „szaleńczej młodości”, dla niektórych to czas buntów, ucieczki od odpowiedzialności, łapczywego brania tego co świat podsuwa młodemu człowiekowi. Znajdą się i tacy, którzy nie boją się mieć własnych wartości, głębokich pragnień: piękna, prawdy, szczęścia i trwałej miłości! Czasami odczuwa się wrażenie, że ludzie boją się wierzyć w coś, co już inni dawno spisali na straty, wolą dać się nieść fali zabiegania, braku czasu, brania garściami wszystkiego co się da wziąć, zagarnąć, nieważne co, byle jak najwięcej…Trudno jest zdecydować się na szczęście, chociaż o szczęściu się marzy. Choć młodość jest najpiękniejszym czasem w życiu, to wielu dało sobie zbyt łatwo i szybko wydrzeć ideały, którymi chciało żyć. Kształtować własne „ja” to wybierać to co powinno mnie czynić lepszym, szukać i wybierać, tak aby posiąść artyzm dokonywania wyborów i dążyć do Pełni.

„Co się tak zwijasz-coś cię boli?
Czyżby serce cię bolało?
Powinno boleć, bo zajęło się sobą
Zabiegani, zajęci sobą, nie mamy czasu dla innych”


Gdy rozmawia się z dorosłymi osobami, z bagażem doświadczeń, często mówią, że chciałyby cofnąć czas, tak by podjąć inne decyzje, a może właśnie ich nie podejmować, bo były złe…Najczęściej jednak używają słów „zmarnowana młodość”, później są wyrzuty sumienia i żal, że straciło się szansę, że przecież można było inaczej. Jednak zawsze można zrzucić winę na innych, dlaczego pozwolili mi podjąć takie decyzje i tak żyć; to przecież rodzice nie dopilnowali, a „najlepsi przyjaciele” sprowadzili na złą drogę. Może należy zadać sobie pytanie, czy przypadkiem nie odrzucaliśmy tej pomocy…ma być po mojemu i tyle…, a później łzy i rozpacz, bo to nie tak miało być. Bywa, że uważamy się za nieomylnych, samowystarczalnych, a w dzisiejszym świecie to bardzo popularne przekonanie. Mamy do dyspozycji przecież takie możliwości.. a jeśli nie da się ich wykorzystać w sposób rzeczywisty uciekamy do wyimaginowanego świata. Choćby nawet i wirtualnego. Rzeczą oczywistą jest, że nie da się ciągle uciekać w przestrzeń wirtualną, bo wówczas ta realna staje się niedostępna. Mówi się, że „w młodych nadzieja”, ale też znajduje się coraz więcej osób, które patrząc na nas tracą nadzieję i wiarę w przyszłe pokolenia, a przecież nadzieja jest tą, która gaśnie ostatnia; świat potrzebuje dzisiaj nadziei i szuka nadziei. Skoro w nas nadzieja, tzn., że jesteśmy zobowiązani do czegoś innego niż skupianie się na sobie i zaspokajanie własnych potrzeb. Czasem dobrze jest zatrzymać się na moment i rozejrzeć wokół, bo i od ludzi mądrości życia można się nauczyć, podumać chwilę nad samym sobą, zobaczyć czy rzeczywiście warto dać się nieść fali, czy stać nas na odrobinę odwagi, aby na przekór wszystkiemu iść pod prąd. Wierze, że stać nas na to. Odwagi! I do tej odwagi zachęcał nas Jan Paweł II, który mówił do młodych „Podnieście głowy i zobaczcie cel waszej drogi. Jeśli idziecie z Chrystusem, jeśli przewodzi wam Duch Święty, to nie może być innego jak dom Ojca, który jest w Niebie. Tego celu nie można stracić z oczu. Tu chodzi o wieczność. Podnieście głowy. Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. Tam czeka Ojciec, Bóg, który jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości. Miejcie odwagę!”. Taki wybór może okazać się trudną drogą, „wąską, taką na łeb na szyję, z dziurami po kolana…”, ale jakże owocną. Powinniśmy jednak zadbać, aby nie kroczyć nią samemu, mieć przewodnika, którym jest Jezus To jest jak z chodzeniem po górach, widzi się cel, którym jest szczyt, ale wydaje nam się, że nie damy rady, że to za trudne dla nas. Faktycznie czasami może być ciężko, ale im bliżej celu tym łatwiej, a gdy się go już osiągnie, jest wielka radość, satysfakcja, powraca wiara w siebie. Okazuje się, że warto było podjąć trud wędrówki, dla tych paru chwil, tam na górze; te obrazy pozostają w nas na długo, mobilizują również do podejmowania kolejnych wyzwań, są jedynie przedsmakiem tego co możemy osiągnąć. Ktoś, kto został na dole (bo i tak można żyć, wybierając tą prostszą opcję), nie odważył się spróbować, stwierdził, że wystarczy mu to co ma, nigdy nie przeżyje takich chwil, nie ujrzy tych samych obrazów co wędrowca, który znalazł się na szczycie. Dla tych chwil- dla tych wartości (bo o nich przecież mówimy) warto podejmować trud (walki z własnymi słabościami, ale i walki o własne marzenia), aby znaleźć się na szczycie życia. Jeśli w sercu jest jeszcze tęsknota za czymś piękniejszym, wznioślejszym, trzeba się odważyć: bo z wysoka życie ogląda się inaczej. Jesteś stworzony do wyższych celów, nie zmarnuj tego daru : każdy człowiek jest nadzieją Stwórcy.

„Nie wszystko w młodości od razu się uda. Niedojrzałe decyzje, małe doświadczenie- bywa, że zachwieją człowiekiem. Nie upadaj na duchu! Nie płacz, żeś życie zmarnował. Przecież można to wszystko odnowić”

Powtórzysz stare teksty, którymi komentujesz wszystko co wymaga odrobiny wysiłku „to bez sensu”, „już za późno, żeby coś zmienić ”, „to nie dla mnie”…ktoś mi kiedyś powiedział, że coś staje się bez sensu, dopiero wtedy, gdy my świadomie pozbawiamy tego sensu, obdzieramy z całego piękna i to my nie widzimy w tym żadnego celu, bo najzwyczajniej w świecie widzieć nie chcemy. Marzymy o pięknej przyszłości, ale zadowalają nas ochłapy i dobrze nam z tym, bo wolimy wtapiać się w szarą rzeczywistość, tworząc razem smętny obraz dzisiejszego świata, który sprzedaje się pod złota osłonką, jednak gdy ją zdejmiemy, okaże się, że ten wspaniały świat to było złudzenie. To straszne, że zło dziś przekonało tylu ludzi, że dobro jest nie-normą. Niszcząc swoją młodość, niszczy się własną przyszłość…młodzieńcze lata to piękny czas twojego, naszego życia…pierwsze poważne miłości, dojrzałe decyzje, przyjaźnie na całe życie, wzloty i upadki…oraz wspomnienia, które pozostaną. Pozostaną w nas zarówno te piękne, jak i te smutne, o których chciałoby się zapomnieć(ale i te są potrzebne: odnawiają i uczą na przyszłość). Chciałabym, za jakiś czas, spojrzeć wstecz i móc powiedzieć, że wykorzystałam, ten dar, jakim jest młodość najlepiej jak umiałam…i wiem, że ty też i każdy z nas młodych, będzie chciał kiedyś szczęśliwie wracać do tamtych lat. Czy będą to rzeczywiście szczęśliwe powroty, to już zależy od nas.

„Młodość ciągle rwie do przodu, nienasycona, ciekawa chęć do życia przyszłością. Młodość jest wzbijaniem się w górę. Młodość to przygoda poznawania nowych przestrzeni. Młodość to moc w skrzydłach. Młodość tymczasem jest ku życiu. Trzeba coś z młodością zrobić, nie czekając na starość”

na podstawie rozważań dla młodzieży ks. Krzysztof Pawliny, Nie zmarnować młodości

Zachęcając do napisania do naszej gazetki dostałem od przyjaciółki red. taki tekst, mam go jakiś czas, strrasznie długi jak na taki, który miałby się ukazać, ale myślę, że warto coś z niego wyciągnąć. Może zredagować, ale nie potrafię. Ktoś by się podął, podzieli jakąś myślą...? Smile

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group | UNTOLD Style by ArthurStyle